wtorek, 30 grudnia 2014

Jeszcze pod choinką, choć myślami już we Francji...



A więc jeszcze pod choinką...
Nie tylko ja, ale i moje prezenty również!
Jak było u Was? U mnie w tym roku biletowo...

Czyli: bilet na sylwestra, bilet do Paryża i bilet do kina...
no nie, oprócz tego czekolada biała z płatkiem różowym róży oraz balsam anielski do ciała aloesowego...

Tak więc widzicie... jeszcze myślami jestem pod choinką, na której zawiesiłam w tym roku plastry pomarańczy z goździkami wysuszone w piekarniku oraz serca-rękodzieła własnego szycia w szwalni...

A na ten ostatni czas 2014 roku zrobiłam sobie a`la ratatouille...
Wcale, ani to wcale nie jest to do niego podobne, ale będę tak to nazywać, bo wygląda tak samo w plasterki jak ratatouille z mego filmu ulubionego...

Otóż... pokroiłam w plasterki cienkie polędwiczkę wieprzową, champignons de Paris (tj. pieczarki) oraz ziemniaki, a na koniec na wierzch porzuciłam plasterki czosnku i brukselki. Wszystko to skropiłam dużą dozą oliwy z oliwek przez mamę z samego serca Sycylii przywiezioną... A na to zioła prowasalskie być powinny... ale ja dałam jakie miałam... a z tymi prowansalskimi mieszankami jest tak, ponoć, że tam każden kucharz ma swoją, co jest strzeżoną tajemnicą największą...

A ja dałam oregano li tylko!

Dodałam pieprzu, soli czarnej bodaj z Islandii... i włożyłam do piekarnika na ok. 40 min. do temp. 150 st. C.

i potem zajadałam się... skropiwszy posiłek lampką wina szlachetnego, białego...
Lieblich!

Dobrego ROKU!!!
2015!!!